Dzisiaj odwiedziłam dwa „mini ryneczki” w centrum Białegostoku i dla porównania Giełdę rolno-towarową przy ul. Andersa. Sprzedający oferowali warzywa, owoce, wianuszki, a nawet tegoroczne grzyby.
Przegląd towaru i cen zaczęłam od ul. Skłodowskiej, obok sklepu „Opałek”. Truskawki można tam było kupić w cenie od 10 do 11 zł za kilogram, szczypior z młodą cebulką kosztował 3 zł za pęczek, cena czereśni wahała się od 15 do 18 złotych.
Kolejny „ryneczek” przy ul. Jurowieckiej, gdzie można już było kupić tegoroczne grzyby – kurki. Za jedno plastikowe opakowanie, sprzedający prosił 15 zł. Obok niego pani na poczekaniu wyplatała wianuszki z ziół i oferowała je do sprzedaży po 5zł za mniejszy, natomiast niewiele większy kosztował już 10 zł, Nieco dalej można było kupić truskawki z Korycina w cenie 22 zł za koszyczek. Był też czosnek zimowy po 2 zł za główkę.
Zdecydowanie większy wybór towaru był na Giełdzie rolno-towarowej przy Andersa. Oczywiście nie jest to nic odkrywczego, bo powierzchnia jest dużo większa i przystosowana do tego typu handlu. Tam truskawki można było kupić już nawet po 7,50 za kilogram. Młoda cebula kosztowała 6,50 zł za kilogram, a całkiem ładną kapustę 4,50 zł za główkę. Czosnek podobnie jak przy ul. Jurowieckiej kosztował 2 zł. Sporym zaskoczeniem była cena włoszczyzny, na jednym ze straganów oferowano ją za 7 zł. Szczypior natomiast można było kupić sporo taniej niż przy ul. Skłodowskiej bo za 2 zł. Można też było kupić ziemniaki „Irysy” po 2,20 zł za kg.
Tak więc, kolejny raz przekonałam się, że cenowo, najbardziej opłaca się robić zakupy na Giełdzie przy ul. Andersa.
tekst i fot.: mm